Policyjne służby wywiadowcze zatrzymały mężczyznę w wieku 46 lat, podejrzewanego o przestępstwo kradzieży. Przedmiotem zaboru był rower, którego wartość szacowana jest na około 2700 zł. Do incydentu doszło parę miesięcy temu na terenie warszawskiej ulicy Batalionu AK Karpaty. Pokrzywdzony, który przypadkiem dostrzegł swoją utraconą własność, gdy mężczyzna poruszał się na tymże rowerze przy ulicy Bluszczańskiej, powiadomił natychmiast policję i podjął ściganie złodzieja.

Dzięki precyzyjnym informacjom przekazanym przez pokrzywdzonego dotyczących lokalizacji mężczyzny, funkcjonariusze bez trudu zdołali go zatrzymać. Złodziej tłumaczył się, twierdząc, że nabyte przedmioty pochodziły z bazaru, jednak nie był w stanie podać konkretnych danych na temat osoby sprzedającej ani daty transakcji. Wobec niego może zostać wymierzona kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Posiadając informacje o potencjalnym miejscu pobytu podejrzanego, stróże prawa natychmiast udały się pod wskazany adres przy ulicy Bluszczańskiej. Mężczyzna został zatrzymany już na ulicy Bartyckiej. W miejscu zatrzymania pojawił się również poszkodowany, który bez problemu zidentyfikował swój rower skradziony kilka miesięcy wcześniej. Rower był owinięty czarną taśmą, ale w niektórych miejscach widoczny był oryginalny kolor ramy. Numer seryjny roweru zgadzał się z tym, który posiadał pokrzywdzony.

Poszkodowany miał przy sobie także zdjęcia z monitoringu, na których uwieczniono moment kradzieży. Na nagraniu widoczny był ten sam mężczyzna, który próbował uciec przed policjantami. Po przeprowadzeniu legitymacji funkcjonariusze zapytali go o sposób zdobycia roweru. Mężczyzna starał się tłumaczyć, twierdząc, że zakupił rower na bazarze, choć nie pamiętał ani daty transakcji, ani sprzedającego. Zebrano wystarczające dowody, które pozwoliły na zatrzymanie mężczyzny pod zarzutem kradzieży dokonanej parę miesięcy wcześniej.

Rower został potraktowany jako dowód materialny w sprawie i tymczasowo zabezpieczony. Mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży, za który grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Całą sprawą zajmuje się mokotowska prokuratura, która prowadzi postępowanie w tej sprawie.